Przeskocz do treści

Świadectwa

KOCHAĆ ZNACZY ROZMAWIAĆ

– Na początku mnie to śmieszyło. Nie wiedziałam, po co mam spotkać się z mężem poza domem, skoro rozmawiamy na co dzień w domu – mówi Anna – Wahaliśmy się, ale poszliśmy. Był temat przewodni, dostaliśmy nawet pytania pomocnicze. Okazało się, że to nie takie proste…

Anna i Tomasz są małżeństwem od prawie siedmiu lat. Przychodzą na Kawiarenkę Dialogową Małżonków od lipca zeszłego roku. – Pierwszy raz wzięliśmy udział w tej inicjatywie podczas rekolekcji dla rodzin szensztackich. Spodobało nam się – mówią. Byli zaskoczeni, kiedy odkryli, że można ze sobą mieszkać i tak naprawdę nie spotykać się. – Podczas KDM zobaczyliśmy, że dialog - taki codzienny - to wcale nie jest dialog, tylko robocze wymienianie zdań, słów. Chcieliśmy inaczej, dlatego podjęliśmy decyzję o tym, że chcemy uczyć się ze sobą rozmawiać – mówi Tomasz. – Jak zaczęliśmy dotykać głębszych spraw, dzielić się ze sobą naszym życiem w inny niż dotychczas sposób, to aż się czasem łezka w oku zakręciła ze wzruszenia – dodaje Anna.

Porozumienie bez słów?

Oboje zgodnie twierdzą, że na początku małżeństwa wydawało im się, że dialog nie jest potrzebny. – Na początku był zachwyt sobą. Wydawało się, że nie będziemy mieli trudności, a problemy, jeśli już się pojawią, rozwiążą się same. Niektórzy czasem mówią, że się rozumieją bez słów. My też kiedyś tak myśleliśmy. Byliśmy przekonani, że miłość wystarczy. Przecież tak samo myślimy, więc nie potrzebujemy rozmawiać – mówi Tomasz.
Ale z czasem pojawiły się trudności i kryzysy. Codzienność i sprawy bieżące zaczęły rozmywać ich więź. – Zanim zaczęliśmy przychodzić na KDM, to nasze kłótnie kończyły się „cichymi dniami”, które trwały zwykle trzy czy pięć dni. Teraz, jak trafia się jakiś konflikt, to staramy się na bieżąco to przegadać, rozładować, żeby tych „cichych dni” nie było – dodaje Anna. – To trudne, bo trzeba się przełamać. Zrezygnować z czegoś w sobie. Każdy ma swoje racje, ale uczymy się patrzeć na siebie nawzajem, może zrobić rachunek sumienia, czy na pewno zachowaliśmy się w porządku – tłumaczy. – Na KDM uczymy się przede wszystkim dostrzegać rzeczy, na które na co dzień nie zwracaliśmy uwagi. Słuchać się nawzajem, nie krytykować drugiej osoby, ale zmianę świata zacząć od siebie. Uczymy się tak wyrażać, żeby być zrozumianymi – wyliczają. – Ja uczę się też, żeby mówić o rzeczach, które wydają się oczywiste – mówi Anna. – Tak, szczególnie kobietom wydaje się, że mężczyzna powinien wiedzieć, co kobieta myśli, a często tak nie jest. Dlatego trzeba to wypowiedzieć – dodaje z uśmiechem Tomasz.

Nie chcemy czekać na „lepszy” czas

Jak mówią, podjęli tę inwestycję w siebie, żeby umieć cieszyć się życiem. – Chcemy rozmawiać po to, żeby pielęgnować miłość. Stanęliśmy kiedyś przed Panem Bogiem, przysięgaliśmy miłość, wierność i uczciwość małżeńską, a ta rozmowa pomaga nam w pogłębianiu miłości, w dotrzymywaniu przysięgi. Jesteśmy za to małżeństwo odpowiedzialni – przyznają. – Chodzi głównie o to, żeby każdy dzień był wyjątkowy. Nie tylko rozmowa, ale bycie ze sobą - żeby było budowaniem tej więzi. Nie chcemy czekać na „lepszy czas”, np. na niedzielę, kiedy odpoczniemy i spędzimy dzień razem. Chcemy starać się, żeby codziennie budować wspólne życie, żeby chcieć być ze sobą – tłumaczą. – Dzięki KDM częściej ze sobą rozmawiamy, bardziej uważnie. I nawet jak mamy sytuacje problemowe to przez te spotkania czujemy się zobowiązani, żeby starać się te sytuacje wspólnie przezwyciężać.

Wybrani przez Boga

Małżonkowie wskazują na to, jak ważne jest budowanie więzi duchowej. – Bardzo pomaga nam wspólna modlitwa. Modlimy się też z naszymi córkami. To też motywuje nas do rozwiązywania konfliktów na bieżąco. Przez to nie możemy się do siebie nie odzywać, bo ciężko uklęknąć razem i się modlić, będąc pokłóconym – tłumaczą.
Przychodzą też na spotkania dla rodzin w Ruchu Szensztackim. – Dzięki temu możemy bardziej skutecznie wcielać w życie to, czego dowiadujemy się na KDM. Na spotkaniach rodzin treści z KDM są w jakiś sposób przypominane i dzięki temu nie jest tak, że wychodzimy z KDM i zapominamy o trosce o małżeństwo. Pan Bóg jest potrzebny. Dziś ludzie wierzą w pieniądze i gonią za nimi. Dla nas to wielkie szczęście, że trafiliśmy akurat w odpowiednim momencie do Szensztatu. Bóg nas wybrał i wybiera też każde małżeństwo, które powołuje. Tak to widzimy i chcemy tę szansę od Niego wykorzystać – kończą.

Justyna Steranka, 30.11.2014 r.

_______________________________________________________________________________________

O tym, że rozmowa w małżeństwie jest podstawą, nie trzeba nikogo przekonywać. Wydaje się, że to nic trudnego, szczególnie, jeśli mieszka się pod jednym dachem. Okazuje się jednak, że rzeczywistość jest inna. O tym, po co potrzebna jest w małżeństwie oliwa i co wspólnego ma dialog z sakramentem pokuty, opowiadają Renata i Wojciech Tymińscy.

Renata i Wojtek przychodzą na spotkania Kawiarenki Dialogowej Małżonków od dwóch lat.

Jak mówią, KDM to dla nich okazja do porozmawiania o czymś więcej niż sprawach bieżących.

Przyznają, że nie wyobrażają sobie dialogu bez „osoby trzeciej”.

Okazuje się, że kawiarenka dialogowa ma wpływ nie tylko na relację małżeńską, ale również na relacje z dziećmi.

Kawiarenka Dialogowa Małżonków to inicjatywa, która dla wielu małżeństw stała się sposobem na skuteczną komunikację, a w konsekwencji na pogłębioną więź ze sobą i z Panem Bogiem. Dlatego jeśli zależy Wam na Waszym małżeństwie, warto spróbować.